Jesteś tutaj

Portrety

Strona: 9

Portret, dawniej domena elit, wykonywany na zamówienie przez artystę malarza, za sprawą nowego medium - fotografii, od drugiej polowy XIX wieku staje się ogólnie dostępny. Prawie każdy zainteresowany może zamówić sobie wierną podobiznę wykonaną za przystępną cenę i w stosunkowo krótkim czasie. Na początku XX wieku fotografia atelierowa jest już niezwykle popularna i powszechna.  Zapotrzebowanie na fotografię portretową było duże, nawet w tak małym miasteczku jakim był wówczas Nowy Targ. Zanim jednak w mieście pojawili się fotografowie zawodowi: Stanisław Bochyński, Józef Christ i w końcu Edward Morawetz oraz Franciszek Rozłucki, nowotarżanie jeździli robić sobie zdjęcia do Krakowa, Lwowa, Nowego Sącza, czy nawet Wiednia.

Gros prezentowanych w albumie portretów indywidualnych i zbiorowych, osób znanych i ważnych, ale głównie mieszkańców Nowego Targu i okolic zostało wykonane w atelier Edwarda Morawetza. Na wielu z tych zdjęć tło stanowi fotograficzny ekran z namalowanym pejzażem górskim i drugi, z motywem okna, powtarzają się rekwizyty dobierane na życzenie klienta: stolik, krzesła, brzozowy płotek i secesyjna, ozdobna kolumienka. Wiele jest  standardowych portretów robionych do oficjalnych dokumentów.

Pomieszczone tu fotografie składają się na zbiorowy portret mieszkańców miasta, obraz ludzi z tamtych lat utrwalony, „zapamiętany” i zapisany na kliszy światłoczułej. Niezwykle stylowy to portret, mówiący wiele o tamtych czasach, o modzie, kanonach urody i o samym stosunku do fotografii. Ujmująca i wzruszająca jest powaga i namaszczenie z jaką nasi przodkowie wpatrują się w obiektyw,  ale i to, jak profesjonalnie i pewnie fotograf ustawia osoby pozujące do zdjęcia, tworząc statyczne i malarskie kompozycje.

Wśród zdjęć zrobionych przez Morawetza szczególną uwagę zwracają portrety, jak byśmy dziś powiedzieli, etnograficzne. I wydaje się, że to było jednym z zamierzeń autora, który wydaje się poszukiwać i zapraszać do swojego atelier wspaniałe typy górali, jakich można było jeszcze wtedy spotkać na ulicach miasta podczas jarmarków czy odpustów. Seria tych zdjęć jest znakomita. Morawetz przypatruje się im z uwagą i empatią, emocjonalna szczerość tych obrazów i ich wartość dokumentalna jest nie do przecenienia  (fot. 127, 129, 134, 135, 136, 374, 375, 377, 378). Widzimy na nich gazdów w tradycyjnych strojach, z nieodłącznymi fajkami, ciupagami i siekierkami czy gęślami. Wspaniale prezentuje się kobziarz Mróz z Poronina (fot. 132) i mieszczki nowotarskie w typowych kożuchach i chustach (fot. 317, 318).

Co ciekawe, łudząco podobne tradycyjne kożuchy, dzieło nowotarskich kuśnierzy, widzimy również na stylowych portretach malowanych przez Michała Rekuckiego.

Na fotografiach Morawetza wykonywanych w atelier najpierw na ulicy Szkolnej, a potem na  ul. Kazimierza Wielkiego sfotografowało się wielu nowotarżan. Szczęśliwi nowożeńcy i ojcowie rodzin w towarzystwie żon i zazwyczaj gromadki dzieci, które powstrzymują swą wrodzoną ruchliwość i zastygają, by z wielkim przejęciem i powagą, stosowną dla tak ważnej chwili,  ale i z nieukrywaną ciekawością patrzeć w obiektyw aparatu. Elegancko i formalnie ubrani urzędnicy, nauczyciele, adwokaci i lekarze, z modnymi wówczas dobrze wypielęgnowanymi wąsami i bródkami. Kobiety w najlepszych kreacjach i młode dziewczęta, które świadome swojej urody, uśmiechają się nieśmiało, ale i zalotnie.