Jesteś tutaj

Gospodarka

Strona: 21

W 1920 roku Polskie Towarzystwo Wędkarskie uruchomiło na Kowańcu wylęgarnię ryb łososiowatych. (fot. 355) Ciekawą lekcję poglądową na temat gospodarki zarybieniowej daje zdjęcie wykonane nad Dunajcem, na wodach którego przygotowano tak zwaną odjazdkę, czyli zaporę dla zmierzających na tarło w górę rzeki łososi. (fot. 408) Połów ryb, jak widać, odbywa się tradycyjnie. Uzbrojeni w długie drągi do naganiania i saki górale wykazują się wielkim chartem ducha, stojąc, jak można przypuszczać, w lodowatej wodzie Dunajca (pamiętać należy, że łosoś na swoją wędrówkę wyrusza jesienią.) Inne udane połowy, ale nie w celu pozyskania ikry, a mający na celu konsumpcję, obrazują kolejne fotografie. Dumni wędkarze pozują z wspaniałymi okazami łososi po udanym połowie nad Dunajcem (fot. 155, 410) i na ganku „Domu Rybaka” (fot. 421), który mieścił się w drewnianej willi na Kowańcu.

Miasto Nowy Targ od początku swego istnienia wykorzystywało korzystne położenie; w centrum Kotliny Nowotarskiej, w pobliżu granicy z Węgrami, w miejscu krzyżowania się tradycyjnych szlaków handlowych, które spotykały się na nowotarskim Rynku. Czerpiąc profity przede wszystkim z handlu, pozostawało też przez wieki silnie związane kontaktami nie tylko handlowymi ze Spiszem i Orawą. Liczne przywileje nadawane przez kolejnych władców: prawo jarmarku,  prawo składowania towaru, czy prawo drogi stanowiły o rozwoju i zamożności Nowego Targu i jego mieszkańców.

Pierwszy przywilej dorocznego jarmarku w dzień św. Katarzyny nadał miastu król Kazimierz Wielki, poszerzył go król Kazimierz Jagiellończyk dodając drugi, na św. Jakuba i zezwalając na targi tygodniowe w dni czwartkowe. August II podniósł liczbę jarmarków do pięciu, a Stanisław August dodał do nich cztery nowe.
Prawo składu na sól z żup wielickich i ołów z kopalni olkuskich posiadało miasto w roku 1593, od 1580 r. miał Nowy Targ prawo składu wina węgierskiego.

Prawo drogi zobowiązywało kupców do zachowywania nakazanego szlaku, pod karą utraty towarów. Taki przywilej uzyskał Nowy Targ od Zygmunta Starego w roku 1533. W zamian mieli mieszczanie utrzymywać w porządku drogi i mosty.

Na początku XIX wieku Emanuel Kronbach zanotował: „Mieszczanie zajmują się głównie rolnictwem, trochę rzemiosłem, hodowlą bydła. (…) Mieszczanin utrzymuje się także z handlu winem, bydłem, przędzą i płótnem. Towary sprowadza z Węgier, albo je tam wywozi. Wysyła też towary do ościennego Królestwa Polskiego, do wolnego miasta Krakowa i na równiny Galicji. Ten handel przynosi mu niekiedy znaczne zyski. Żyje spokojnie i cieszy się chwilą obecną.” (E. Kronbach, „Tableau d’une partie du Royume de Galicie spécialement des monts Karpathes au cercle de Sandec”, Sanok 1820, tłum. J. Dobrzański).

Senne miasteczko zmieniało się nie do poznania podczas jarmarku. Ulice zapełniały się wozami pełnymi płodów rolnych, które ściągały od wczesnego ranka z okolicznych wsi. Rynek zapełniały kramy z wyrobami miejscowych rzemieślników: kuśnierzy, garbarzy, rymarzy, powroźników, kołodziejów, bednarzy, stolarzy. Na jarmark pędzono znaczne ilości bydła, koni, owiec, trzody chlewnej. Targ na bydło odbywał się tradycyjnie na Małym Rynku. Od końca XIX wieku istniał profesja „oglądacza bydła”, którą później zastąpiła specjalna komisja złożona z weterynarza miejskiego, dwóch zastępców i trzech delegatów: każde sprowadzone na targ zwierzę było ważone i poddawane oględzinom. W roku 1878 podjęto się też regulacji niekoncesjonowanych jarmarków, opłaty jarmarczne zasilały budżet miasta i podobnie jak myto czy propinacja były dzierżawione, parali się tym przede wszystkim Żydzi; pierwsze uprawnienia do ściągania opłat posiadali Aron Mandl i Salomon Goldman.

Niepowtarzalna atmosfera góralskiego jarmarku była inspiracją dla malarzy: Aleksandra Kotsisa, Antoniego Kozakiewicza, Michała Rekuckiego czy Karola Kostura.

W zbiorach Muzeum jest niewiele zdjęć o tej tematyce. Ruchliwy i tłoczny jarmark na Rynku miasta widzimy na zdjęciu wykonanym z okien kamienicy południowej pierzei. (fot. 514) Z okresu międzywojennego pochodzą dwa zdjęcia Franciszka Rozłuckiego, który z dużym wyczuciem sfotografował sceny rodzajowe na Rynku i przy ul. Szkolnej. Nieznani autorzy utrwalili targ na Placu Słowackiego. (fot. 313, 358)